Pzu - odszkodowanie - finał
Po zgłoszeniu do PZU o szkodzie miła Pani z infolini przyjęła zgłoszenie i objaśniła co dalej ze szkodą. Pytałem o to i owo, między innymi o dokumenty potrzebne do szkody - zwrotnie informacja że dokumenty do działki, budowy, zdjęcia szkody itd. Na pytanie czy można sprzątać bo ekipy czekają - broń boże, nie ruszać do oględzin. Kiedy oględziny ?? - czekać na kontakt z naszej strony. Szkoda zgłoszona 29.10, zero kontaktu do dnia przed oględzinami gdzie o termine dowiedziałem się ze strony z moją szkodą. Wyznaczone na 15.11 tj. 17 dni od szkody, a że ekipy stoją to ich nie wzrusza... Najlepsze to kiedy likwidator do mnie zadzwonił dzień wcześniej co do szkody i zapytał czy ściana odbudowana, mówię że nie pozwolono ruszać, a On na to: zdjęcia były ?? mówię - Tak, wysłane. a on : to na co czekałem, trzeba było robić dalej. I jak tu nie wkurzyć się tak porządnie ?? Najlepsze że 15.11 oględziny a kosztorys i decyzja wypłaty dnia następnego...